piątek, 30 stycznia 2009

Bali - tam i z powrotem

46 świeżych fotek jest tutaj
http://www.facebook.com/p.php?i=656414344&k=45A3P55SP5ZMZJBEWJWXP

4 kontynenty czytają mojego bloga! W lutym powinienem dotrzeć do Ameryki Pd. Wszystkich wybierających się do Afryki zachęcam do zalogowania się stamtąd. Niech to będzie blog globalny!

14 zł. kosztował taki obiad: spora bruschetta, wyborny stek w sosie z czarnego pieprzu z frytkami, wielka porcja banana split, woda i ręcznie wyciskany sok owocowy. Bali jest odpowiedzią na wszystkie problemy żywieniowe w Singapurze.

1200 osób zginęło w ostatnim wybuchu wulkanu na Bali. Jak to podsumował nasz kierowca „Volcano booooom. Lava everywhere. 1200 people – hahahah! Barbeque!”

20 żon miewali podobno Balijczycy zanim nie wprowadzono tutaj monogamii. I tu kolejna perełka od naszego kierowcy „one wife? boooring”

50 Australijczyków już o 19 szczelnie wypełniło hotelowy basen z barem z okazji Aussie Day

15 nagich chłopców kąpało się w rzece na trasie naszego raftingu; bezzębny tubylec, który płynął z nami, nazywał ich monkey people

4 metry miał taki miniwodospad na trasie raftingu. Inni nie popłynęli, ale my byliśmy twardzi.

8 razy podczas krótkiego wieczornego spaceru zaoferowano nam masaż (tutaj przykładowa konwersacja „-Where do you come from? -USA and Polandia. -You’re handsome! -Yeah, we get that a lot” )

3 razy podczas tego samego spaceru zaproponowano nam narkotyki. Dwa spostrzeżenia:
- marihuana jest tutaj surowo zakazana, ale na ulicach mnóstwo osób ją oferuje. Podobno cały proceder polega na tym, że gdy handlarz sprzedaje towar turyście, to już 20 metrów dalej czeka policja i zgarnia klienta.
- niektóre z mocniejszych rzeczy (X, speed, ‘shrooms) są tutaj najwyraźniej dozwolone. Tzn. są restauracje, które podają potrawy z „magicznych grzybków”.

2 razy grożono już mojemu współlokatorowi śmiercią. Ostatni raz był szczególnie interesujący, bo kolega rozmawiał w klubie z dziewczyną, a ona w drugiej minucie rozmowy wypaliła, że „czasami prosi kolegów, żeby kogoś dla niej zabili”.

4 – tyle razy zapytałem kelnera, czy Ayam (kurczak) jest boneless. Tyle samo razy kelner zapewnił mnie, że tak właśnie jest. I tyleż kawałków kurczaka z kością podano mi na talerzu. Wszystko dlatego, że tutaj kurczaka przygotowuje się w trochę inny sposób. Najpierw go jakby suszą, a potem po prostu ćwiartują i wrzucają do sosu, bez zabawy w filety, nóżki itd.

50 000 rupii kosztował nas bilet na jakieś dziwne przedstawienie z tańcem, kostiumami i dużą ilością krzyków w bardzo obcych językach. Z Amerykanami zgodnie stwierdziliśmy, że kultura masowa rządzi.

11 pięter miały terasy, na których uprawia się tutaj ryż. Uprawa ryżu to chyba ostatni temat, który jeszcze pamiętam z matury z geografii.

16 sklepów Quiksilvera naliczyłem w naszej dość małej turystycznej miejscowości o nazwie Kuta. Tak to jest, jak jest się mekką surferów.

25 osób zginęło w ostatniej katastrofie samolotu, za która odpowiada nasza linia Tigerair. Bilety były bardzo tanie, ale Tigerair jest na czarnej liście linii lotniczych oraz ma zakaz korzystania z przestrzeni powietrznej UE i USA.

119 – w tylu krajach można zjeść BigMaca albo podwójnego Cheeseburgera. Ale w Indonezji nie dostanie się do niego frytek, tylko ryż. Właśnie tak – ryż!

7 – z tylu dań składał się obiad w Ritzu, na który zaprosili nas rodzice Harrisona. Dania typowo chińskie, jedzenie tylko pałeczkami. Nie muszę mówić, że był to póki co najlepszy obiad w Singapurze (nie licząc niezliczonych Subway’ów)

2,5 litra miała na oko gigantyczna butelka Belvedere, która stała w viproomie na wczorajszej imprezie. Wejść tam nie jest trudno – Europejczykowi wystarczy klarowne spojrzenie i pewny krok. A wejść warto – wczoraj w środku mieliśmy za darmo Don Perignon, rzeczoną Belve i Heinekena.

220 km. autostrady powstanie między Strykowem a Pyrzowicami, dzięki umowie podpisanej w zeszłym tygodniu przez GDDKiA. Tak tylko mówię :-)

5 osób złożyło mi życzenia imieninowe. Nic osobistego, wiecie…

2 koguty (jeden – niepokonany od wielu walk i drugi – wyraźnie przerażony na myśl o walce) z nożami przywiązanymi do nóg walczyły ze sobą tuż koło plaży na Bali. Wygrał underdog, a raczej (uwaga, nadchodzi wielki suchar) undercock.

8 czytelników straciłem po powyższym żarcie.

2 komentarze:

  1. swietny blog Maciek

    aha - spoznione wszystkiego dobrego blablabla z okazji imienin, 3maj sie =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Am Płd dołączy w marcu! a w Afryce mam jedną znajomą, nawet z naszej ukochanej uczelni, ale przez tydzien nie doszedł do niej mój smses, więc watpię czy da się tam złapać jakiś internet...

    OdpowiedzUsuń