42 ostatnie godziny streszczam w tej notce. Mało spałem, więc notka może być nieco nieskładna. Najpierw jednak niezbędne wprowadzenie.
19.01.2009 (poniedziałek)
AmericanBoy1 i AmericanBoy2 informują mnie, że chcą jechać na Bali. Następny poniedziałek i wtorek to Chiński Nowy Rok, więc mamy wolne na uczelni, a mieście się nic nie dzieje, bo te dni spędza się z bliską rodziną.
Bilety kosztują 1100 zł. Trochę za drogo jak dla mnie.
20.01.2009 (wtorek)
AB1 i AB2 znajdują bilety za 400 zł. Praktycznie darmo. Kupujemy.
Haczyk polega na tym, że mamy loty o pogańskich godzinach, ale to nam nie przeszkadza. Jedynym problemem pozostają środowe zajęcia na uczelni, które mam razem z AB1 (tutaj obecność jest naprawdę egzekwowana).
21.01.2009 (środa)
6.20 – wstaję
18.30 – wykładowca oznajmia, że przyszłotygodniowe zajęcia są odwołane. Wymieniamy znaczące spojrzenie z AB1, które mówi mniej więcej „Nie wierzę, że mamy takie szczęście!”
Zgodnie uznajemy to za dobry omen. Od tego momentu liczymy 42 godziny streszczane w tej notce.
19.45 – kończę z AB1 (jest w ¼ Włochem) moją pierwszą pizzę w Singapurze. Prawdziwa włoska knajpa tuż koło naszego domu. Pizza 5 serów – droga, ale składniki prosto z Włoch. Raz na miesiąc mogę sobie pozwolić. AB1 jest zachwycony naszą tradycją świętowania imienin (btw, 30.01 – Macieja, Martyny, Teofila)
22.30 – jestem spakowany (dziewczyny tydzień temu stwierdziły, że spakują się pomiędzy imprezą a wylotem i zapomniały nawet szczoteczek do zębów) i wychodzimy na pre-game party do Diego
22.01.2009 (czwartek)
0.30 – impreza przenosi się do klubu. AB2 i dwójka współlokatorów uciekają spać do domu. AB1 idzie do klubu, więc oczywiście idę z nim, choćby żeby dopilnować, że nie przegapimy samolotu. Carlos, rzecz jasna, idzie z nami.
2.50 – klub zapala światło i wyprasza gości (jak zwykle). AB1 rozmawia z CanadianGirl.
2.55 – AB1 rozmawia z CG i odmawia wyjścia z klubu (przypominam, impreza się skończyła)
3.05 – AB1 ignoruje argument o samolocie, który mamy za 3 godziny
3.15 – udaje mi się przepchnąć AB1 i CG bliżej wyjścia
3.20 – jesteśmy na zewnątrz
3.22 – łapię taryfę
3.23 – Carlos odmawia wejścia do taksówki, ale zmienia zdanie, mówi, że mnie kocha i wsiada
3.25 – AB1 i CG kończą rozmowę, ale AB1 odmawia wejścia do taksówki, bo wydaje mu się, że ja z nim nie jadę
3.28 – Carlos grozi taksówkarzowi
3.40 – jesteśmy w domu. AB1 zasypia obok AB2. Ja sprawdzam wyniki rekrutacji na wymianę zagraniczną za rok (wygląda na to, że we wrześniu jadę do Szwajcarii, więc zapraszam na narty. I obiecuję – bloga nie będzie)
3.50 – 4.10 – desperackie próby budzenia AB1 i AB2
4.20 – wychodzimy z domu i mijamy Carlosa, który właśnie się odnalazł
4.44 – taksówkarz ma wyraźnie dosyć monologu AB1
5.40 – jemy śniadanie w Burger Kingu i przez to ledwo zdążamy na Last Call
10.30 – jesteśmy na Bali. Nasz hotel w liczbach:
30 zł. za noc
2 baseny
2 przybasenowe bary (takie, że się siedzi w wodzie)
5 min. od plaży
19.00 – start imprezy All you can eat&drink (jedzenie za darmo 19-22, drinki 20-22)
19.50 – schodzimy na dół
20.00 – zamawiamy pierwszego drinka u Kelnera1
20.03 – zamawiamy drugiego drinka u Kelnera2
20.03 – zamawiamy trzeciego drinka u Kelnera1 (bez obaw, te drinki składały się głównie z soku, a fajnie było, jak ciągle nam coś przynosili)
itd.
21.00 – rozpoczyna się część rozrywkowa
21.10 – wątpliwej urody Azjatki prezentują taniec brzucha
21.20 – kulturyści wprawiają w zakłopotanie większość męskiej publiczności
21.30 – barman pokazuje, co potrafi. A trzeba przyznać, ze potrafi dużo!
21.40 – hit wieczoru! Pani o męskiej fizjonomii prosi jednego z gości na scenę i rozpoczyna swój show. Nie będę go dokładnie opisywał, ale gość był mało asertywny i pozwolił zdjąć sobie koszulę i spodnie oraz włożyć mikrofon w majtki. W tym momencie przeszła mi ochota na jedzenie. Najciekawsze jest to, że to wszystko działo się w hotelu, a przy stolikach siedziało mnóstwo dzieci itd.
22.00 – idziemy do pokoju
22.10 – AB1 i AB2 zasypiają
22.30 – ja też
23.01.2009 (piątek)
00.10 – budzimy się i odzyskujemy imprezowy nastrój
00.20 – każdy puszcza sobie krótką playlistę na ipodzie (moja: Gold digger, Nas is like i Roc boys)
00.50 – jesteśmy w klubie Bounty i poznajemy gwiazdę tutejszego karaoke (takiego na serio – ze sceną, gitarzystą i kapelą). Śpiewa nieźle, ale mówi, że z Indonezyjskiego Idola go wyrzucili
1.10 – GwiazdaKaraoke śpiewa „Don’t look back in anger” i pozdrawia nas imiennie ze sceny
1.30 – do naszego stolika podchodzi tutejszy kaowiec. „You come from Poland? Hahahah, you lost the Second World War!!!”
1.52 – AB1 mówi, że powinniśmy coś zaśpiewać. Odmawiam.
1.59 – kończymy bardzo mierne wykonanie „Under the bridge”. AB1 mówi, że byliśmy super, AB2 mówi, że byliśmy fatalni.
2.10 – pojawiają się groupies. Uciekamy do klubu piętro wyżej.
2.11 – wstęp kosztuje 40 000 rupii. Ale jesteśmy Europejczykami i Amerykanami, więc wchodzimy pewnym krokiem i nikt nas nie zatrzymuje
3.20 – idziemy z AB2 do domu
3.35 – wracamy do hotelu, idziemy na basen. Znak: „Pool closed”. Wchodzimy
3.40 – siedzimy w wodzie przy barze, jemy spaghetti i burgera i jest super. Poznajemy Amerykanina, który mieszka tu od 6 miesięcy i już nauczył się biegle języka
4.10 – wraca AB1. Mówi, że ktoś mu powiedział, że wszystkie Azjatki w klubach są „at work”
ok. 5.00 – idziemy spać
11.01 – jako pierwszy z naszej trójki zbiegam na śniadanie, które jest serwowane do 11. Udaje mi się wyszarpać paczkę tostów, trochę masła i dżem.
11.55 – przy śniadaniu oglądamy na żywo jak Orlando Magic pokonują Boston Celtics, a potem idziemy na pierwszą lekcję surfingu w moim życiu
12.20 – pierwsza fala i brak sukcesu. Nasz sufer nazywa mnie Dudek, bo tylko to nazwisko kojarzy z Polską.
12.22 – łapię drugą falę i jestem królem wszechświata. Koniec 42 h opisywanych w tej notce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
na czym polega królowanie wszechświatem? ;P królowałeś na nogach czy na brzuchu?;P
OdpowiedzUsuńCiebie na studia wywiało Wawa -> Singapur... Ciekawe jaką mnie się trasę uda zrobić startując od studiowania w Lublinie? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i melduję, że masz we mnie stałego czytelnika :)
MJ:
OdpowiedzUsuńoczywiscie, ze na nogach. i to nawet przez dluzszy czas. krolowanie jest bardzo spoko - radze sprobowac
T:
dzieki podwojne. i widze, ze to Tobie zawdzieczam wczorajszy rekord frekwencji (83 hits pomimo braku nowej notki)
Wiesz... nie tylko ja jestem ciekawy co też nasz stary Grabcio porabia :)
OdpowiedzUsuń