środa, 31 grudnia 2008

Massachusettsication

$5000 wysokość czynszu

3 sypialnie (po 2 osoby)

3 łazienki

7 grup studentów SMU wynajmuje mieszkanie w tym samym kompleksie (nazywa się dość skromnie – Lincoln Lodge ;P )

1 spory salon (5x6 dużych kroków + kilka „stópek”)

65% - objętość lodówki zajęta przez piwo

20°C – na tyle mamy nastawioną A/C :)

1,40 m. – najgłębsze miejsce w naszym basenie

Skład mieszkania:

3 Polaków (dwóch w drodze)

2 Amerykanów (Boston, Massachusetts) - bardzo mało amerykańscy, bo są wysportowani, piją Coke Zero i w ogóle
Adam – mój roomie, grał w futbol amerykański jako linebacker, czyli trochę taki człowiek-czołg (postura Kalina). Należy do tamtejszego fraternity, ma swoją fantasy NBA team na ESPN (gotowy temat na każdy poranek) i pija piwo w shotach. Wkręca mnie w kibicowanie Red Sox.

Harry – to on zaproponował nam wspólne mieszkanie, również członek jakiegoś fraternity, ma jedną charakterystyczną cechę, o której później. Fan Losta.

1 Boliwijczyk
Carlos – zawieszony w pozytywny sposób (coś jak Mitukiewicz), lubi piłkę nożną (ale narzeka, że w jego kraju wszyscy za nią szaleją, chociaż mają beznadziejną reprezentację. brzmi znajomo?) i motocross, studiował już w Stanach i w St. Gallen.
Większość historii, które już mi zdążyli opowiedzieć, nie nadaje się do publikacji, więc ogłoszę krótko – jest bardzo dobrze.

+ 1 Singapurka (Joyce) – Buddy przypisany Adamowi. Ja swojego na oczy nie widziałem, a ona dba o niego (i przy okazji o nas) jak o pierworodnego syna. Odbiera z lotniska, kupiła nam piwo, oprowadza po mieście itd. Przy okazji potwierdza mnóstwo klasycznych stereotypów – np. robi nam zdjęcia wszędzie (z ostatniej galerii: „Maciek kupuje papier toaletowy”, „Adam i Harry na ruchomych schodach”, „Przypadkowi ludzie w metrze”), potem wchodzi na F-book’a i od razu nas tam taguje. W dodatku, dopisuje do tego jakieś ‘dowcipne’ dialogi. Ma chłopaka od 5 lat, ale przesiaduje z nami całymi dniami. Być może kiedyś zasłuży na osobną notkę.

999 999 – przypuszczalna liczba włosów na klacie Harrisona (bez obaw, to już koniec szczegółowych opisów męskich ciał do końca bloga); wspomniałem o tym, bo to wbrew pozorom kluczowa sprawa. Joyce tłumaczy, że „the hairier, the hornier” i że Azjatki zwracają na to uwagę. I z tego, co widzę, to ma 100% racji.

$20 i $7 – opłaty za taksówki „na” i „z” imprezy wczoraj; jestem z gruntu uczciwy i dlatego wierzę, że nikt nas nie oszukał

$38 – cena biletu na Santosa Beach Foam Party, na które właśnie wychodzimy

3 – AHC (Asian Hotties Counter)

2009 – dla przypomnienia – rok, który za chwilę się rozpocznie

1 komentarz:

  1. no i po ptakach, nikt juz nie komentuje:) pewnie po tych zdjeciach z netu gdzie obmacuje cie i przytula jakis chłopak:)

    OdpowiedzUsuń