$5000 wysokość czynszu
3 sypialnie (po 2 osoby)
3 łazienki
7 grup studentów SMU wynajmuje mieszkanie w tym samym kompleksie (nazywa się dość skromnie – Lincoln Lodge ;P )
1 spory salon (5x6 dużych kroków + kilka „stópek”)
65% - objętość lodówki zajęta przez piwo
20°C – na tyle mamy nastawioną A/C :)
1,40 m. – najgłębsze miejsce w naszym basenie
Skład mieszkania:
3 Polaków (dwóch w drodze)
2 Amerykanów (Boston, Massachusetts) - bardzo mało amerykańscy, bo są wysportowani, piją Coke Zero i w ogóle
Adam – mój roomie, grał w futbol amerykański jako linebacker, czyli trochę taki człowiek-czołg (postura Kalina). Należy do tamtejszego fraternity, ma swoją fantasy NBA team na ESPN (gotowy temat na każdy poranek) i pija piwo w shotach. Wkręca mnie w kibicowanie Red Sox.
Harry – to on zaproponował nam wspólne mieszkanie, również członek jakiegoś fraternity, ma jedną charakterystyczną cechę, o której później. Fan Losta.
1 Boliwijczyk
Carlos – zawieszony w pozytywny sposób (coś jak Mitukiewicz), lubi piłkę nożną (ale narzeka, że w jego kraju wszyscy za nią szaleją, chociaż mają beznadziejną reprezentację. brzmi znajomo?) i motocross, studiował już w Stanach i w St. Gallen.
Większość historii, które już mi zdążyli opowiedzieć, nie nadaje się do publikacji, więc ogłoszę krótko – jest bardzo dobrze.
+ 1 Singapurka (Joyce) – Buddy przypisany Adamowi. Ja swojego na oczy nie widziałem, a ona dba o niego (i przy okazji o nas) jak o pierworodnego syna. Odbiera z lotniska, kupiła nam piwo, oprowadza po mieście itd. Przy okazji potwierdza mnóstwo klasycznych stereotypów – np. robi nam zdjęcia wszędzie (z ostatniej galerii: „Maciek kupuje papier toaletowy”, „Adam i Harry na ruchomych schodach”, „Przypadkowi ludzie w metrze”), potem wchodzi na F-book’a i od razu nas tam taguje. W dodatku, dopisuje do tego jakieś ‘dowcipne’ dialogi. Ma chłopaka od 5 lat, ale przesiaduje z nami całymi dniami. Być może kiedyś zasłuży na osobną notkę.
999 999 – przypuszczalna liczba włosów na klacie Harrisona (bez obaw, to już koniec szczegółowych opisów męskich ciał do końca bloga); wspomniałem o tym, bo to wbrew pozorom kluczowa sprawa. Joyce tłumaczy, że „the hairier, the hornier” i że Azjatki zwracają na to uwagę. I z tego, co widzę, to ma 100% racji.
$20 i $7 – opłaty za taksówki „na” i „z” imprezy wczoraj; jestem z gruntu uczciwy i dlatego wierzę, że nikt nas nie oszukał
$38 – cena biletu na Santosa Beach Foam Party, na które właśnie wychodzimy
3 – AHC (Asian Hotties Counter)
2009 – dla przypomnienia – rok, który za chwilę się rozpocznie
środa, 31 grudnia 2008
poniedziałek, 29 grudnia 2008
Dziś na kursie Singapur
Doleciałem. Jedziemy:
2 ludzi spotkałem po drodze z jednego terminalu na drugi na lotnisku CDG w Paryżu (jednym z nich był strażnik mocno zdziwiony, że ktokolwiek tamtędy idzie)
3 – zdjęcia, na które już zdążyłem się załapać od chwili wylądowania; rzecz jasna dzięki pradawnej azjatyckiej tradycji pstrykania wszystkiego, co się rusza i przede wszystkim siebie w każdym nowym miejscu
35 minut zajął mi spacer z jednego końca lotniska w S. na drugi koniec, gdzie akurat znajdował się bankomat Citi
19.40 – o tej godzinie robi się ciemno. I tak mniej więcej przez cały rok.
12 lokali z tajskim masażem naliczyłem w uliczce, na której mieszkam; nie udało mi się ustalić, czy oferują masaż
5 pól golfowych widać tuż przed lądowaniem w Singapurze. Jedno ładniejsze od drugiego
30°C – średnia temperatura w Singapurze. Póki co trudna do zniesienia, ale za kilka dni się przyzwyczaję. Tymczasem, słyszałem że w Polsce mają być mrozy po -15. Just sayin’
38-39°C – przewidywana temperatura w okolicach marca i kwietnia
12 zł kosztuje w normalnym sklepie Heineken w puszce
100% - rzekoma wysokość podatku nałożonego na alkohole
3 ważne obserwacje, które obalają mit wszechobecnego kultu czystości w Singapurze:
- regularne rzucanie niedopałków na ulicy
- przewrócony kosz na śmieci z wysypaną zawartością przy dość dużej Victoria Street
- dziecko sikające w krzaczkach na środku skrzyżowania
inne obalone mity
- nie jestem wyższy od wszystkich Chińczyków :(
- można przechodzić na czerwonym świetle bez ryzyka zostania zastrzelonym na miejscu :)
15 razy widziałem tego samego Chińczyka (dla ułatwienia, będziemy wszystkich Azjatów nazywać tutaj Chińczykami) w różnych miejscach miasta. Chociaż nie wykluczam, że tylko mi się wydawało.
3 kompromitująco głupie reklamy zdążyłem już obejrzeć, w jednej z nich w roli głównej były plamy tłuszczu, które tańczyły do „Kung-Fu Fighting” :/
1:1 wynik meczu Tajlandia-Wietnam o mistrzostwo Azji Południowo-Wschodniej, który miałem przyjemność oglądać w hostelu. Może powinniśmy zorganizować mistrzostwa Europy Środkowo-Wschodniej? Zawsze szansa na medal. No bo kto? Czechy, Ukraina i długo długo nic. Słowacja to był wypadek przy pracy…
Asian hotties counter – 3
2 ludzi spotkałem po drodze z jednego terminalu na drugi na lotnisku CDG w Paryżu (jednym z nich był strażnik mocno zdziwiony, że ktokolwiek tamtędy idzie)
3 – zdjęcia, na które już zdążyłem się załapać od chwili wylądowania; rzecz jasna dzięki pradawnej azjatyckiej tradycji pstrykania wszystkiego, co się rusza i przede wszystkim siebie w każdym nowym miejscu
35 minut zajął mi spacer z jednego końca lotniska w S. na drugi koniec, gdzie akurat znajdował się bankomat Citi
19.40 – o tej godzinie robi się ciemno. I tak mniej więcej przez cały rok.
12 lokali z tajskim masażem naliczyłem w uliczce, na której mieszkam; nie udało mi się ustalić, czy oferują masaż
5 pól golfowych widać tuż przed lądowaniem w Singapurze. Jedno ładniejsze od drugiego
30°C – średnia temperatura w Singapurze. Póki co trudna do zniesienia, ale za kilka dni się przyzwyczaję. Tymczasem, słyszałem że w Polsce mają być mrozy po -15. Just sayin’
38-39°C – przewidywana temperatura w okolicach marca i kwietnia
12 zł kosztuje w normalnym sklepie Heineken w puszce
100% - rzekoma wysokość podatku nałożonego na alkohole
3 ważne obserwacje, które obalają mit wszechobecnego kultu czystości w Singapurze:
- regularne rzucanie niedopałków na ulicy
- przewrócony kosz na śmieci z wysypaną zawartością przy dość dużej Victoria Street
- dziecko sikające w krzaczkach na środku skrzyżowania
inne obalone mity
- nie jestem wyższy od wszystkich Chińczyków :(
- można przechodzić na czerwonym świetle bez ryzyka zostania zastrzelonym na miejscu :)
15 razy widziałem tego samego Chińczyka (dla ułatwienia, będziemy wszystkich Azjatów nazywać tutaj Chińczykami) w różnych miejscach miasta. Chociaż nie wykluczam, że tylko mi się wydawało.
3 kompromitująco głupie reklamy zdążyłem już obejrzeć, w jednej z nich w roli głównej były plamy tłuszczu, które tańczyły do „Kung-Fu Fighting” :/
1:1 wynik meczu Tajlandia-Wietnam o mistrzostwo Azji Południowo-Wschodniej, który miałem przyjemność oglądać w hostelu. Może powinniśmy zorganizować mistrzostwa Europy Środkowo-Wschodniej? Zawsze szansa na medal. No bo kto? Czechy, Ukraina i długo długo nic. Słowacja to był wypadek przy pracy…
Asian hotties counter – 3
sobota, 27 grudnia 2008
Na Wschód, czyli tam musi być jakaś cywilizacja
Tak, założyłem bloga. Na swoją obronę (tylko winni się tłumaczą) mam tylko kilka argumentów:
- zrobiłem to jakieś 5 lat po reszcie moich znajomych, a sama idea jest już (chyba) passe
- żeby uniknąć grafomaństwa, rozwlekłości, źle skonstruowanych zdań i przede wszystkim żeby nie eksponować najzwyklejszego braku umiejętności pisania (exhibit one), postanowiłem trzymać się na blogu określonej formy, o której później
- zdecydowałem się na to z konkretnego powodu, którym jest wyjazd na Dziki Wschód, a prowadzenie bloga wydaje się być najlepszym sposobem utrzymywania choćby śladowego kontaktu z tymi, którym by na nim (kontakcie, nie blogu) zależało (i nie to, żeby było ich jakoś mnóstwo)
- po powrocie blog definitywnie znika
Drogi Czytelnik musi liczyć się z:
- dużą ilością wtrąceń po angielsku
- mało składnym przekazywaniem myśli
- wątpliwym poczuciem humoru
- częstym stosowaniem słów i zwrotów, które w j. polskim nie istnieją
- notorycznym nadużywnictwem nawiasów (exhibit two)
Wracając do formy, czyli konceptu bloga. Humanistą nigdy nie byłem. Za to zawsze lepiej niż słowa trafiały do mnie liczby i statystyki, więc to nimi będę się tutaj posługiwał. Nie wiem, jak to wyjdzie, więc po prostu zaczynamy.
4,608,167 mieszkańców ma Singapur
22 – tygodnie spędzę w Singapurze
2 – złote płacimy za jednego dolara singapurskiego
4 oficjalne języki funkcjonują w Singapurze: angielski, mandaryński, malajski i tamilski. Miejmy nadzieję, że jeden z nich wystarczy.
7 godzin różnicy czasowej jest w chwili obecnej między Polską a Singapurem (8 do GMT). „Do przodu”, a to oznacza, że kiedy wy będziecie strzelać korkami od szampana, to u mnie będzie już 7 rano.
$49,754 - GDP (PPP) per capita w Singapurze. Wystarcza na 5te miejsce na świecie. Polska ma 3 razy mniej i zajmuje zaszczytne miejsce nr 50. Za Seszelami i Botswaną, ale przed Gwineą Równikową i Chorwacją. Right on!
1965 – w tym roku Singapur uzyskał niepodległość od Wlk. Brytanii i Malezji
692,7 km. kwadratowych ma całe państwo Singapur. Łódź, dla porównania, ma 293,25.
9492,45 kilometrów dzieli Łódź i Singapur. Tak przynajmniej twierdzi jeden serwis internetowy.
12 godzin trwa lot z Paryża do Singapuru
1,5 godziny mam na przesiadkę w Paryżu. Raczej nie mam ochoty myśleć co będzie, jeśli się nie wyrobię
2 + 1 + 1 = ? – znajomych poważnie planuje mnie odwiedzić. dwóch ma już bilet, trzeci chyba da się przekonać, a czwarty jest wielką zagadką, więc zobaczymy za 2 miesiące
1 litr wódki można wwieźć do Singapuru
5 odcinków Californication (i Dark Knighta) mam zamiar obejrzeć na pokładzie samolotu a następnie ekspresowo je wykasować, żeby celnicy na lotnisku nie mieli się do czego przyczepić (wspominałem już o wyśrubowanych przepisach?). Brzmi jak gotowy scenariusz na film sensacyjny. Mnie może zagrać Tom Cruise, jeśli tylko rzuci scjentologię.
2839 razy wymówiłem w ciągu ostatniego miesiąca „27 grudnia”, czyli datę mojego wyjazdu
5000 – tyle dowcipów moich znajomych krążyło wokół tematu mocno wygórowanych kar za wykroczenia w stylu żucie gumy na ulicy, słuchania nielegalnych mp3 na iPodach, przechodzenia na czerwonym świetle i kary śmierci za posiadanie narkotyków. To niby dużo, gdyby nie to, że mniej więcej…
1 000 000 żartów miało za motyw przewodni Tajki, Malajki, Chinki, Wietnamki itd. Chyba już starczy…
6 – za tyle godzin mam samolot, więc pora się zwijać
- zrobiłem to jakieś 5 lat po reszcie moich znajomych, a sama idea jest już (chyba) passe
- żeby uniknąć grafomaństwa, rozwlekłości, źle skonstruowanych zdań i przede wszystkim żeby nie eksponować najzwyklejszego braku umiejętności pisania (exhibit one), postanowiłem trzymać się na blogu określonej formy, o której później
- zdecydowałem się na to z konkretnego powodu, którym jest wyjazd na Dziki Wschód, a prowadzenie bloga wydaje się być najlepszym sposobem utrzymywania choćby śladowego kontaktu z tymi, którym by na nim (kontakcie, nie blogu) zależało (i nie to, żeby było ich jakoś mnóstwo)
- po powrocie blog definitywnie znika
Drogi Czytelnik musi liczyć się z:
- dużą ilością wtrąceń po angielsku
- mało składnym przekazywaniem myśli
- wątpliwym poczuciem humoru
- częstym stosowaniem słów i zwrotów, które w j. polskim nie istnieją
- notorycznym nadużywnictwem nawiasów (exhibit two)
Wracając do formy, czyli konceptu bloga. Humanistą nigdy nie byłem. Za to zawsze lepiej niż słowa trafiały do mnie liczby i statystyki, więc to nimi będę się tutaj posługiwał. Nie wiem, jak to wyjdzie, więc po prostu zaczynamy.
4,608,167 mieszkańców ma Singapur
22 – tygodnie spędzę w Singapurze
2 – złote płacimy za jednego dolara singapurskiego
4 oficjalne języki funkcjonują w Singapurze: angielski, mandaryński, malajski i tamilski. Miejmy nadzieję, że jeden z nich wystarczy.
7 godzin różnicy czasowej jest w chwili obecnej między Polską a Singapurem (8 do GMT). „Do przodu”, a to oznacza, że kiedy wy będziecie strzelać korkami od szampana, to u mnie będzie już 7 rano.
$49,754 - GDP (PPP) per capita w Singapurze. Wystarcza na 5te miejsce na świecie. Polska ma 3 razy mniej i zajmuje zaszczytne miejsce nr 50. Za Seszelami i Botswaną, ale przed Gwineą Równikową i Chorwacją. Right on!
1965 – w tym roku Singapur uzyskał niepodległość od Wlk. Brytanii i Malezji
692,7 km. kwadratowych ma całe państwo Singapur. Łódź, dla porównania, ma 293,25.
9492,45 kilometrów dzieli Łódź i Singapur. Tak przynajmniej twierdzi jeden serwis internetowy.
12 godzin trwa lot z Paryża do Singapuru
1,5 godziny mam na przesiadkę w Paryżu. Raczej nie mam ochoty myśleć co będzie, jeśli się nie wyrobię
2 + 1 + 1 = ? – znajomych poważnie planuje mnie odwiedzić. dwóch ma już bilet, trzeci chyba da się przekonać, a czwarty jest wielką zagadką, więc zobaczymy za 2 miesiące
1 litr wódki można wwieźć do Singapuru
5 odcinków Californication (i Dark Knighta) mam zamiar obejrzeć na pokładzie samolotu a następnie ekspresowo je wykasować, żeby celnicy na lotnisku nie mieli się do czego przyczepić (wspominałem już o wyśrubowanych przepisach?). Brzmi jak gotowy scenariusz na film sensacyjny. Mnie może zagrać Tom Cruise, jeśli tylko rzuci scjentologię.
2839 razy wymówiłem w ciągu ostatniego miesiąca „27 grudnia”, czyli datę mojego wyjazdu
5000 – tyle dowcipów moich znajomych krążyło wokół tematu mocno wygórowanych kar za wykroczenia w stylu żucie gumy na ulicy, słuchania nielegalnych mp3 na iPodach, przechodzenia na czerwonym świetle i kary śmierci za posiadanie narkotyków. To niby dużo, gdyby nie to, że mniej więcej…
1 000 000 żartów miało za motyw przewodni Tajki, Malajki, Chinki, Wietnamki itd. Chyba już starczy…
6 – za tyle godzin mam samolot, więc pora się zwijać
Subskrybuj:
Posty (Atom)