It ain’t over til it’s over!
Dzisiaj prozą, bo nie mam czasu.
Wiem, że zawiodłem na całej linii – 3 notki w ciągu ostatnich dwóch miesięcy to zdecydowanie za mało. Mam jednak sporo na swoje wytłumaczenie – tydzień na Filipinach, tydzień w Tajlandii, tydzień w Malezji, kilka dni nauki do egzaminów, tydzień pożegnalnych imprez po egzaminach i jakoś mało czasu zostało na resztę.
Myślę, że każdy, kto zaliczył równie udany semestr za granicą powinien mnie zrozumieć – w ostatnich dniach naprawdę ciężko jest znaleźć chwilę na pozostałe zajęcia, gdy ma się do wyboru spotkania z osobami, których prawdopodobnie już nigdy w życiu się nie zobaczy.
W piątek na pre-game party u nas pojawiło się chyba z 80 osób, a następnie w sobotę w klubie impreza zmieniła się w jedno wielkie płakanie z opuszczającym nas w niedzielę Kalifornijczykiem w roli głównej. Chwilę temu wróciłem ze sky baru w centrum, gdzie przy kieliszku szampana na 80tym piętrze przyszło mi pożegnać kolejne paręnaście osób. No ale domyślam się, że Czytelników to średnio obchodzi :)
Relacją z F1 w Kuala Lumpur, wyspy Perhentian, golfa w Malezji, egzaminów i SMU jako takiego podzielę się po powrocie. Wraz z historiami z wyprawy, na którą dopiero się wybieram.
I teraz do rzeczy – za 5 godzin wylatuję do Kambodży, potem przerzucam się do Wietnamu, następnie Laos (co można robić na urodziny w Laosie?!?!) i Tajlandia (licząc, że zamieszki w Bangkoku się skończą, bo naprawdę mi zależy na tamtejszych garniturach). Zrezygnowaliśmy z Hong Kongu i Macau, bo okazało się, że bilet z Hanoi w jedną stronę kosztuje tyle, co lot do Polski. Mam zamiar to wszystko przeżyć, więc nie życzę sobie w komentarzach pod notką żadnych pożegnań.
Tyle,
Maciek
random zdjęcia z marca i kwietnia:
http://www.facebook.com/album.php?aid=71074&id=656414344&l=4b15ca2ff0
zdjęcia z F1, KL i Perhentian
http://www.facebook.com/album.php?aid=71195&id=656414344&l=ad2287f7ba
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)